Sport

Porsche Tennis Grand Prix Stuttgart – zapowiedź

Porsche Tennis Grand Prix Stuttgart – zapowiedź

”Gdzie się podziały wszystkie turnieje na kortach ziemnych?”– dociekała Sara Errani na nieocenionym Twitterze. Trzeba przyznać, że zarzuty temperamentnej Włoszki nie są zupełnie bezpodstawne. W tegorocznym kalendarzu zabrakło między innymi domowego turnieju Sary w Palermo, zawsze oblężone przez Włoszki Acapulco zmieniło nawierzchnię na twardą (co sprawiło, że w turnieju zabrakło jakiejkolwiek Włoszki, kiedy jeszcze dwa lata wstecz mieliśmy trzy w półfinałach!), a z podobną inicjatywą wyszły również Katowice. Sytuacji nie poprawiają Internationale w Bogocie i Rio tudzież sztuczna zielona mączka w Charleston – znacznie szybsza od tradycyjnej.

Teoretycznie więc zbliżający się turniej w Stuttgarcie powinien być ucieleśnieniem wielomiesięcznych oczekiwań dla każdego fana czerwonych kortów, sympatyków europejskiej części tenisowej karuzeli, jak i wielbicieli sportowych samochodów. W praktyce jednak Stuttgart nie do końca rozczarowujące apele filigranowej Włoszki wynagradza.

Wprawdzie turniej figuruje we wszystkich ogólnych opisach jako klasyczny czerwony kort ziemny, niemniej jednak należy wziąć pod uwagę, iż zawody są rozgrywane w hali, co znacząco wpływa na wilgotność, temperaturę itd. Co istotniejsze jednak, inaczej prezentuje się również nawierzchnia: ” Tak naprawdę to jest beton posypany dziwnym pyłem, który tylko przypomina mączkę.” – powiedziała po pierwszych treningach Agnieszka Radwańska. ”Takie podłoże sprawia, że chwilami piłki odskakują jak na twardych kortach. Dzięki temu można jakby powoli przechodzić na właściwą ziemię.” – dodawał ojciec i ówczesny trener, Robert Radwański.

Niewiele w tej kwestii od tego czasu się zmieniło, tak samo jak i fakt, że na starcie ponownie melduje się większość tenisowej elity, w tym siedem zawodniczek z czołowej światowej dziesiątki.

Z racji absencji dwóch czołowych rakiet świata, pierwszy numer rozstawienia powędrował do Agnieszki Radwańskiej. Polka rozpocznie turniej od drugiej rundy, w której najprawdopodobniej zmierzy się ze słabo grającą w tym sezonie Robertą Vinci. Znacznie bardziej wymagająco prezentuje się natomiast potencjalny ćwierćfinał, w którym może się znaleźć z broniącą tytułu Marią Szarapową, leworęczną Czeszką Lucie Safarovą (bilans h2h wynosi 4-1 na niekorzyść Agnieszki) tudzież Nastią Pawliuczenkową. Wydaje się więc, że najtrudniejszym krokiem do zdobycia tytułu przez Radwańską może być właśnie dopiero drugie spotkanie w turnieju. Dodatkową motywacją dla Polki powinna być możliwość odrobienia w rankingu sporej ilości punktów do Na Li.

W dolnej części tej połówki wolne dostała Angie Kerber, dla której jednak ta rekompensata może okazać się niewystarczająca biorąc pod uwagę dwa mecze w Australii i zawsze niewyraźną postawę na kortach ziemnych. Skorzystać z tego handicapu może Carla Suarez-Navarro, która zrezygnowała z bronienia barw narodowych i skupiła się wyłącznie na indywidualnym treningu, co w perspektywie spotkań z wymęczonymi rywalkami może przynieść korzystne rezultaty.

Zapewne podobnym tokiem rozumowania kieruje się obecnie Karolina Woźniacka. Dunka wprawdzie ciągle myślami jest w czołowej dziesiątce, ale w ostatnich miesiącach bardzo rzadko udowadnia to na korcie. O ile pokonanie Kanepi i Errani jest całkiem możliwe, o tyle kolejne rundy stanowią raczej za wysokie progi na aktualną dyspozycję Woźniackiej.

Drugą część drabinki otwiera bodaj najciekawszy mecz pierwszej rundy, czyli serbskie derby: Ana Ivanović – Jelena Janković. Obie zawodniczki grają w tym sezonie bardzo podobnie, przeplatając dobre spotkania z kompletnymi niepowodzeniami. Bardziej stabilna wydaje się być Janković, ale z drugiej strony Ivanović ma znacznie korzystniejsze H2H, więc odrobinę większe szanse ma młodsza z Serbek.

Równie ciekawie zapowiada się kolejna para: Andrea Petković i Flavia Pennetta. Obie w tym roku mają na koncie zwycięstwa w dużych turniejach, jednak na większej fali wznoszącej obecnie znajduje się Niemka, która zaczyna coraz częściej przypominać zawodniczkę sprzed kontuzji. Na najlepszą z tej wyrównanej czwórki powinna spokojnie czekać Petra Kvitova.

Ostatnią ćwiartkę otwierają dwa kolejne atrakcyjne spotkania: Domi Cibulkovej z Sabiną Lisicką oraz Julii Goerges z Soraną Cirsteą. Słowaczka zapewne wyląduje w Niemczech dopiero w późnych nocnych godzinach (o ile Boeing z Malezji tym razem dotrze do celu) i może nie zdążyć się zregenerować na spotkanie z jedną z faworytek gospodarzy. Jeszcze dłuższą podróż musi odbyć Julia Goerges. Niemka wprawdzie przerzuciła się ostatnio na debla, ale Stuttgart pozostaje dla niej bardzo szczęśliwym miejscem, więc jeśli ma się ponownie obudzić to gdzie, jeśli nie w drugim domu?

Drabinkę zamykają Sveta Kuzniecowa i Simona Halep. Rosjanka to wciąż grająca legenda WTA, ale tegoroczne wyniki wskazują, że może tu dojść do powtórki z Rzymu. Choć należy wziąć pod uwagę, że Rumunka pierwszy raz będzie występować w roli jednej z głównych faworytek turnieju i wcale nie musi to działać na jej korzyść.

Podobne wpisy:

Previous article
Agnieszka Radwańska na konferencji o Katowicach i dziennikarzach
Next article
Flesz: historyczny sukces Polek, Wawrinka triumfuje w Monte Carlo
About the author
related articles